środa, 29 sierpnia 2012

Tajemnica Gerty - Maria Susanna Cummins


Kiedy jako dziewczynka czytałam "Tajemnicę Gerty", nie miałam pojęcia o okolicznościach powstania książki. Historia wydawała mi się ciekawa, choć nieco sentymentalna i trochę "naciągana". Zgrabne zakończenie zbyt mocno bazowało na zbiegach okoliczności, jak na moje trzeźwe 10-letnie spojrzenie ;) Może inaczej bym je oceniała, gdybym wiedziała, że książka powstała w roku 1854, czyli ponad 150 lat temu! Przed "Małymi kobietkami" Alcott, przed "Heidi", przed powieściami Hodgson Burnett i L.M. Montgomery, czyli przed tymi wszystkimi książkami, które dziś uważamy za dziewczęcą klasykę.

Kiedy ukazała się "Tajemnica Gerty" (oryginalny tytuł to "The Lamplighter", czyli "Latarnik"), okazała się - mówiąc po dzisiejszemu - oszałamiającym bestsellerem. W ciągu 20 dni sprzedano 20 tys. egzemplarzy, w ciągu pierwszych 8 tygodni - 40 tysięcy, a przez pierwsze 5 miesięcy - 65 tysięcy.  Debiut 27-letniej Amerykanki - Marii S. Cummins - okazał się drugą najlepiej sprzedającą się książką po "Chacie wuja Toma". Powieść została natychmiast wydana poza Stanami Zjednoczonymi, w samej Wielkiej Brytanii sprzedano ponad 100 tys. egz. Przetłumaczono ją na inne języki, m.in. francuski, niemiecki, holenderski i polski. Wydanie polskie ukazało się już w 1860 r., pod tytułem "Latarnik z Bostonu".

Bohaterkę, Gertrudę Flint, poznajemy jako 8-letnią nieszczęśliwą dziewczynkę. Osierocona przez rodziców, wychowywana jest - a raczej trzymana z łaski - przez podłą babę, Nan Grant. Dziewczynka jest przyzwyczajona do głodu, zimna i bicia, ale pewne tragiczne wydarzenie przechyla szalę krzywd. Gerta decyduje się uciec, choć jej szanse przeżycia na ulicy są żadne. Na szczęście trafia pod opiekę samotnego staruszka, tytułowego "Latarnika". W ubogim, lecz ciepłym domu, życie małej powoli się odmienia. Dziewczyna poznaje dobrą i piękną jak anioł Emilię, niewidomą pannę z zamożnego domu, która roztacza nad Gertą opiekę.W przeszłości Gerty, tak jak i Emilii, kryje się jednak wiele tajemnic, które będą musiały wyjść na światło dzienne...

Maria S. Cummins, Tajemnica Gerty, Wyd. Novus Orbis 1993.

Informacje o okolicznościach wydania książki zaczerpnęłam z Wikipedii i Literary Encyklopedia.

środa, 22 sierpnia 2012

"Słonecznikowa dziewczynka" Renata Opala


Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2011
Seria: Bajki zasypianki 
Liczba stron: 136 
Okładka: twarda




Bez zła prawdopodobnie nie byłoby dobra, bo nie potrafilibyśmy go dostrzec, podobnie jak nie umielibyśmy odróżnić dnia, gdyby nie było nocy.  Walka dobra ze złem od zarania wieków była motywem w  literaturze. Opowiadania, legendy, mity, baśnie, powieści wykorzystają bardzo często ten motyw. Właśnie w baśniach poznajemy go najwcześniej, bo już od najmłodszych lat.    

"Słonecznikowa dziewczynka" jest klasyczną baśnią. Zawiera wszystkie elementy gatunkowe. Jest król, królowa, żyją sobie w Słonecznikowym Królestwie, jest jeszcze wróżka, smok i dla kontrastu Królestwo Smutku ze złą królową i królem, czarownicą. To postacie. A fabuła też iście baśniowa.

Dawno, dawno temu w Królestwie Słonecznikowym zawsze świeciło słońce. Ciepły klimat pozwalał kwitnąć kwiatom, dlatego wszystkie dzieci otrzymywały imiona kwiatów, krzewów lub owoców. Dodatkowo rodzice wzbierając imię dla swojej pociechy sadzili w ogródku kwiat o takiej samej nazwie. Tak więc królestwo pełne było Róż, Dalii, Bratków, Storczyków, a grządki zapełnione prześlicznymi, kolorowymi roślinamiW dość niezwykłych okolicznościach pojawia się na świecie królewska córka - Mirabelka, czyli Słonecznikowa dziewczynka. Dorasta ona beztrosko, ciesząc się każdą chwilą. 

Jednak na to przepełnione słońcem królestwo, nadciągną czarne chmury. Pewnego dnia Mirabelka zostaje porwana przez wysłanników Krainy Wiecznego Smutku.  Ale jak to zawsze w baśniach bywa, wszystko szczęśliwe się skończy. Zanim do tego dojdzie najpierw zwycięży dobro, a zło zostanie ukaranie, pracowitość będzie nagrodzona, a lenistwo potępione, czarownica okaże się dobrą wróżką, a Kraina Smutku wróci do swej dawnej postaci - Krainy Marzeń. Równie ciekawy jest watek science-fiction i wszechpotężnego robota ROBOTRONA oraz pochwała jedzenia owsianki.
     
Baśnie przekazują dziecku najważniejszą prawdę o życiu: to, że na świecie istnieje dobro i zło, a od indywidualnego człowieka zależy, jakiego wyboru dokona. Jeżeli wybierze dobro, czeka go nagroda, jeżeli zło - kara. Czy pomimo naiwności powyższego stwierdzenia, w głębi duszy nie wierzymy w tę prawdę? Czy nie kierujemy się nią w naszym życiu? 



Bardzo ciepła, z moralem, przepełniona prawdami życiowymi, momentami nawet wzruszająca (chęć poświecenia swojego życia dla dziecka w przypadku królowej) opowieść, idealna bajka-zasypianka. Brawa i uznanie dla Wydawnictwa Skrzat za wznowienie oraz przypomnienie baśni. Pierwsze wdanie było z roku 1988. Poszperałam trochę w necie i znalazłam okładkę z tego wydania. Chyba bardziej uroczą. 
 

Kornelia - Johanna Spyri

Johanna Spyri, XIX-wieczna szwajcarska pisarka, jest najbardziej znana dzięki swojej powieści dla dzieci pt. "Heidi". Nie jest to jednak jedyne jej dzieło, którego fabuła ma miejsce w idyllicznej krainie szwajcarskich Alp - także "Kornelia" toczy się w tej okolicy.

Kornelia wiedzie radosne życie w zamożnym domu u podnóża Alp. Wesoła jak ptaszek i lubiana przez wszystkich spędza dnie na zabawie. Jej matka zmarła, kiedy dziewczynka miała trzy lata, a ojciec nie zna się na wychowaniu dziewczynek i nie potrafi utrzymać żywej córki w ryzach. Kucharka i pokojówka rozpieszczają dziewczynkę, nawet jej prywatny nauczyciel nie jest surowy i wydawałoby się, że żadna chmurka nie pojawia się nigdy na tym radosnym firmamencie. Niestety sytuacja zmienia się, kiedy ojciec musi wyjechać w podróż i sprowadza do domu swoją ciotkę i jej przyjaciółkę. Kobiety maja za zadanie utemperować dziewczynkę i wpoić jej zasady dobrego zachowania. Kiedy ojciec wraca, zastaje dziecko dzikie, ponure i zamknięte w sobie. Co się stało pod jego nieobecność i czy kiedykolwiek z dziewczynki wyrośnie słodka Kornelia, podobna do matki, jak sobie to wymarzył ojciec? Jaką rolę odegra w wychowaniu dziewczynki uboga rodzina z Frankfurtu?

To niedługa i sympatyczna powieść, która mówi sporo o przewadze dobrego matczynego serca nad surowymi zasadami w wychowaniu dzieci. Pamiętam, że kiedy czytałam powieść jako mała dziewczynkę, zachwyciła mnie i zdaje się, że uwielbiałam Kornelię znaczenie bardziej niż Heidi.

Johanna Spyri, Kornelia, Oficyna Wydawnicza Graf, wyd. 1: 1991, wyd. 2: 1993

wtorek, 21 sierpnia 2012

Księżniczka Dżawacha - Lidia Czarska

Pozornie fabuła książki "Księżniczka Dżawacha" jest banalna. Dziewczynka osierocona przez ukochaną matkę. Dziki i niezależny charakter, z którym ojciec nie do końca potrafi sobie poradzić. Surowa babka, która domaga się utemperowania wnuczki i wysłania jej na pensję dla dobrze wychowanych panienek. Niechęć do potencjalnej macochy. I wreszcie dziki ptaszek zamknięty w klatce murów szkoły dla dziewcząt. Niby wszystko już było*, ale - ech, jak to zostało napisane!

Przede wszystkim bohaterka to nie byle kto, ale gruzińska księżniczka Nina Dżawacha-ogły-Dżamata i już samo to miano wystarczyłoby, żebym się zakochała w książce i bohaterce. Nina wychowuje się wśród dzikich krajobrazów, na swoim koniu Szalonym pędzi po górskich przełęczach i jest jak  nieokiełznany ptak. Ma jednak dobre serce, mężny charakter i kieruje się w życiu kodeksem honorowym. Podziwia wojowniczych górali i chce zostać prawdziwą dżygitką. Wolność jest dla niej jak powietrze. Jest ukochaną córką swego ojca, ale tragedie nie omijają gniazda rodu Dżawacha - kiedy Nina okazuje się ostatnią żyjącą młodą przedstawicielką rodu, babka stawia na swoim. 11-letnia Nina zostaje wysłana na petersburską pensję. Tam musi nie tylko nagiąć się do licznych ograniczeń, ale także nauczyć żyć wśród innych dziewczynek, dla których dumna tatarska księżniczka nie znaczy wiele.

Powieść podzielona jest na dwie części - pierwsza opowiada o życiu Niny w Gruzji, druga o pensji. Pierwsza jest wspaniałym obrazem mało nam znanej Gruzji w II połowie XIX wieku (punktem odniesienia w czasie może być powstanie imama Szamila, z którym walczył dziadek Niny i jego synowie) - czułe zwroty w tym języku brzmią jak muzyka, a krajobrazy przyprawiają o zawrót głowy. Druga część to już typowa powieść o pensji dla dziewcząt, ze wszystkimi małymi intrygami i psotami, ale i piękną przyjaźnią.

Powstał cały cykl o Ninie Dżawacha, niestety poza pierwszym tomem, dość łatwo dostępnym na allegro, reszta to niemal białe kruki. Nie jestem nawet pewna, czy wszystkie części przetłumaczono. Chociaż można potraktować pierwszy tom jako zamkniętą całość, ja jednak jestem bardzo ciekawa dalszych losów księżniczki i mam nadzieję zdobyć resztę. Ci, którzy znają rosyjski, nie będą mieli problemu - wszystkie tomy dostępne są online, np. tu. Trzeba uważać, bo "Księżniczkę Dżawacha" wydano w Polsce w 2000 r. pod zmienionym tytułem "Pożegnanie z dzieciństwem" - to jedna i ta sama książka.



"Księżniczka Dżawacha" była chyba największym "bestsellerem" Lidii Czarskiej, ale i poza nią była to pisarka bardzo płodna i poczytna. Stworzyła około 80 książek (w latach 1901-1916), których bohaterkami - w większości przypadków - były silne i mądre kobiety i dziewczęta. Od 1920 r. publikacja jej książek była w Związku Radzieckim zabroniona (choć czytano je potajemnie). Pisarka żyła w biedzie aż do śmierci w 1938 r. Dobiero pod koniec lat 80. przywrócono Czarską do łask i wznowiono część jej powieści.

Cykl o rodzie Dżawacha:
  1. Księżniczka Dżawacha / Pożegnanie z dzieciństwem (Княжна Джаваха, 1903)
  2. Wspomnienia pensjonarki / Pamiętnik pensjonarki (Записки институтки, 1901)
  3. Zosia Wisowska (Люда Влассовская, 1904) - podobno to tylko wybióczy przekład fragmentu powieści
  4. Druga Nina (Вторая Нина, 1907)
  5. Gniazdo rodu Dżawacha (Джаваховское гнездо, 1911)
  6. ??? (Дели-акыз, 1915)
  7. ??? (Вечера княжны Джавахи, 1916)
L. Czarska, Księżniczka Dżawacha,  Wyd. KS 1991
L. Czarska, Pożegnanie z dzieciństwem, Wyd. Ethos 2000

* Oczywiście - z punktu widzenia współczesnego czytelnika. Nie potrafię powiedzieć, do jakiego stopnia były to motywy wyeksploatowane w roku 1903, choć Czarska na pewno pierwsza nie była.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

W świecie dziewcząt - Elizabeth T. Meade

Elizabeth Thomasina Meade Smith, znana jako L.T. Meade, to irlandzka pisarka przełomu XIX i XX w., która ma na swoim koncie ponad 300 książek, z których około połowa przeznaczona była dla młodych czytelników. Do najsłynniejszych należała powieść pensjonarska "W świecie dziewcząt" z 1886 r., która szczęśliwie doczekała się przekładu na język polski*.

Hesia Thornton** została właśnie osierocona przez ukochaną matkę. Ojciec, który za bardzo nie umie poradzić sobie z wychowaniem córek, decyduje się oddać starszą do zakładu panny Willis, zwanego Jaśminówką. Niezależna dziewczynka jest zrozpaczona i spodziewa się wszystkiego co najgorsze. Musi porzucić dotychczasową swobodę i uwielbianą maleńką siostrzyczkę Misię***.

Szkoła dla dziewcząt okazuje się jednak nie tak przerażająca, jak sobie ją Hesia wyobrażała. Nawet żelazna dyscyplina nie jest trudna do zniesienia. Jest jednak jedna chmurka na firmamencie - nieznośna Andzia Forest, dziewczę urocze i uwielbiane przez całą szkołę, ale przy tym psocące co niemiara. Hesia uznaję Andzię za okropną dziewczynę, a trwając w tym uporze, szybko ją do siebie zraża. Wojna między uczennicami nabiera rozpędu i o mały włos nie doprowadza do prawdziwej tragedii.

Powieść jest urocza, lekka, trochę naiwna i stanowi miły obrazek obyczajowy swoich czasów i obyczajów. Poleciłabym ją dziewczynkom w wieku 8-12 lat - nadal ma szansę się podobać.


* Z tego co wiem, tylko cztery książki spotkał ten zaszczyt.
** W oryginale Hetty, skrót od Hester.
*** W oryginale Nan.


Elizabeth T. Meade, W świecie dziewcząt, Ethos 2000


piątek, 17 sierpnia 2012

MITY GRECKIE DLA DZIECI


Tysiące lat temu starożytni Grecy opowiadali sobie historie o bogach, potworach, herosach i bohaterach. Mity były przekazywane przez kolejne pokolenia aż do współczesności. Opowieści tu przywołane sięgają samych początków czasu…*

W którejś z młodszych klas szkoły podstawowej udało mi się zdobyć za dobre wyniki w nauce Mitologię Parandowskiego. Od tej pory regularnie podczytywałam tę cudowną książkę, która do dziś stoi na honorowym miejscu na półce. Mimo, że jest już stara i zaczytana, ciągle lubię brać ją do ręki i otwierać na przypadkowej stronie.  Wyobraźcie sobie więc moją radość, kiedy dzięki uprzejmości wydawnictwa Jedność trafiła do mnie genialnie wydana księga Mity greckie dla dzieci. Jak już wspominała przy okazji recenzji Słowniczka ortograficznego Cecylki Knedelek uważam, że Wydawnictwo Jedność wydaje jedne z najlepszych książek dla dzieci. Wszystkie te pozycje z którymi miałam już do czynienia są dopracowane w każdym calu. Tak też jest z przepięknym wydaniem Mitów greckich. Kiedy wzięłam tę księgę po raz pierwszy do rąk oniemiałam. Okładka w iście klasycznym stylu, zdobiona złotymi ornamentami wspaniale prezentuje się w mojej biblioteczce. W środku zaś dobrej jakości kredowy papier, przepiękne ilustracje, które rozbudzą wyobraźnię każdego czytelnika. Tekst jest jakby wtopiony w mityczne obrazy, zresztą zobaczcie sami:

http://www.jednosc.com.pl/


Mity podane są w sposób bardzo przystępny dla młodszego czytelnika, ale jednocześnie nie infantylnie, co pozwala na ciekawą lekturę także dorosłym. Dodatkowo na marginesach znajdują się rozbudowane wyjaśnienia niektórych wątków, czy dokładniejsze prezentacje postaci mitologicznych opatrzone małymi ilustracjami. Pozwoli to bardziej dociekliwym zaspokoić ciekawość i poszerzyć wiedzę, a młodszym dzieciom pomoże zrozumieć trudniejsze zagadnienia.

Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy najbardziej znane i lubiane mity greckie. Puszka Pandory, dwanaście prac Heraklesa, Minotaur i labirynt, Dafne, dziewczyna w drzewo przemieniona, wyprawa po złote runo, Orfeusz w Hadesie, Eros i Psyche, życie Achillesa, przygody Odyseusza  i wiele, wiele innych. Dowiecie się z nich jak powstało niebo i ziemia, skąd wzięli się bogowie.  Poznacie bliżej ich sylwetki, atrybuty i często bardzo niebezpieczne przygody. Czy Afrodyta wyłoniła się z piany? Kim była Hydra, Cerber i harpie? Jakie prace miał do wykonania Herakles? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w tej przepięknej skarbnicy mitów.

Druga część, to przewodnik po mitach. Znajdziecie tutaj postaci oraz niektóre miejsca pojawiające się w opowieściach zamieszczonych w tej książce. Wszystko zostało pogrupowane według kategorii takich jak bogowie, potwory, ludzie  itd., dzięki czemu można w bardzo prosty sposób znaleźć potrzebne informacje. Do tej części autorzy dołączyli też kolorowe mapy Starożytnej Grecji i rejonu Morza Śródziemnego, na których zaznaczono ważniejsze wydarzenia i umiejscowiono wiele postaci mitologicznych.
Na końcu znajduje się jeszcze słowniczek zawierający trudniejsze słowa, z którymi młody Czytelnik może się spotkać przy okazji lektury, a także najważniejsze nazewnictwo greckie i rzymskiej.

Zbiór mitów przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i mogę tylko żałować, że nie został wydany, kiedy byłam tą małą dziewczynką zafascynowaną kulturą Starożytnej Grecji . Za to mój syn na pewno będzie miał  tę niewątpliwą przyjemność, co mnie niezmiernie cieszy.
Jeśli oczekujecie solidnego wydania na wysokim poziomie Jedność was nie zwiedzie. Wiem, wiem zaleciało trochę wazeliną. Trudno. Takie jest moje zdanie.  Nie znajduję słów uznania dla dziecięcych publikacji tego wydawnictwa. Zapewniam was jednak, że moja opinia jest całkowicie szczera i nie związana z tym, że współpracuję z Jednością.  Polecam gorąco !

Możecie zajrzeć do książki o tutaj [klik]

*A. Milbourne, L. Stowell, Mity greckie dla dzieci, Kielce 2012, s. 7



Tytuł: Mity greckie dla dzieci
Autorzy: Anna Milbourne i Louie Stowell
Tłumaczenie: Paulina Zaborek
Ilustracje: Simona Bursi, Elena Temporin i Petra Brown
Wydawnictwo: Jedność
Rok wydania: 2012
Stron: 304


czwartek, 16 sierpnia 2012

"Serce" E.de Amicis

Niemieckie wydanie "Serca"
z 1894 roku
"Serce" E.de Amicis, tł. M.Konopnicka
 
W czasach gdy kulturę, dobre wychowanie, a czasem nawet moralność zastąpiono dobrą zabawą czy chęcią zysku, trudno znaleźć na półkach księgarni takie tytuły  jak „Serce”.  Z drugiej strony, aż miło popatrzeć, ile osób zna tę książkę. Chociaż XIX-wieczna, nie starzeje się, wydawana jest po raz kolejny i kolejny. Zyskuje nowych czytelników. Do niektórych przemawia, do innych nie. Jak zawsze. 
Jaka jest jej tajemnica? Chyba fakt, że ludziom cały czas brakuje właściwych wzorców. Brakuje im oparcia, osoby, której można się spytać: Co ja mam zrobić? I która nie odpowie: Zrób tak, żeby tobie było najlepiej bez względu na innych. „Serce” przypomina podstawowe zasady. Nie upodla ludzi, nie nastawia ich na pogoń za pieniędzmi. Raczej mówi zatrzymaj się, zobacz, uszanuj.
Gdy ją otwierałam, przywitał mnie wstęp napisany przez autora, w którym czarno na białym widnieje, że została stworzona na podstawie notatek ucznia klasy trzeciej, które potem zostały spisane przez ojca, starającego się nic nie zmieniać, i wydane.  Bo „Serce” to książka dla dzieci. Książka, która powinna być czytana każdemu dziecku przez rodziców.
Dlaczego?  Pokazuje jak powinien zachowywać się człowiek. Pokazuje, że wszyscy są równi, że trzeba szanować ojca, matkę, że praca to nie żaden wstyd, a jeśli ktoś ma niższy status społeczny, to jeszcze nie znaczy, że jest od nas gorszy.  Banały? To dlaczego my o nich zapominamy? Co więcej, dlaczego nie mówimy o nich naszym dzieciom?
Fotos z filmu "Jeśli serce masz bijące" inspirowanego
powieścią de Amicis


Sama, na początku, przyznaję, byłam trochę zmęczona tą moralnością. W dodatku bohaterowie wydawali mi się wręcz sztuczni. Każdy dobry i cudowny, wszyscy żyją szczęśliwie i chociaż ciężko pracują to wiedzie im się dobrze. Jednak im bardziej się zagłębiałam, natykałam się na kolejnych ludzi, którzy nie zawsze żyją tak jak powinni, książka stawała się coraz bardziej realistyczna, a co za tym idzie, coraz bardziej wartościowa.
Poza tym, książka jest bardzo naturalna. Prowadzona w formie notesu pisanego przez małego chłopca, który posługuje się prostym, choć nie ubogim, językiem. Opowiada on o szkole, rodzicach, domu, kolegach, nauczycielach. Wszystkim do czego ogranicza się jego życie. Dzięki tej naturalności jest tak przekonujący.
Za to panorama XIX-wiecznych Włoch odkrywa przed nami mi coraz to smutniejsze oblicza. Prócz zła, które już wtedy panoszyło się wszędzie (chociaż w książce nie dało się tego aż tak odczuć) zza węgła wyglądała bieda, cierpienie, często śmierć. Za brutalne dla dzieci? Nie. Jest morał, jest miłość, patriotyzm, są sytuacje, które nie powinny mieć miejsca, jednak one są opisane w sposób delikatny a jednocześnie przejmujący.
„Serce” jest piękną opowieścią o życiu takim jakie powinien wieść każdy z nas. Jednocześnie jest opowieścią o czasach odległych, które w przystępny sposób są przybliżane małemu odbiorcy.

 źródła zdjęć: 1, 2

środa, 15 sierpnia 2012

Frances Hodgson Burnett i jej powieści dla najmłodszych

Frances Hodgson Burnett to brytyjska pisarka urodzona w 1849 roku w Manchesterze. W wieku 16 lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, w których mieszkała do końca życia - zmarła w 1924 roku w Plandome w stanie Nowy Jork.

Była autorką opowiadań i powieści dla dorosłych, ale największą popularność i nieśmiertelną sławę przyniosły jej książki dla dzieci. Napisała ich kilkanaście, większość była w różnych okresach wydawana w Polsce, natomiast do dzisiaj na bibliotecznych półkach znajdują  się właściwie tylko trzy - "Mały lord", "Mała księżniczka" i "Tajemniczy ogród".
Wszystkie one były adaptowane na potrzeby teatru, filmu a nawet musicalu, tłumaczono je na wiele języków i na stałe wpisały się do kanonu literatury dziecięcej.

"Mały lord" to historia siedmioletniego Cedryka mieszkającego wraz z matką w Nowym Jorku. Pewnego dnia okazuje się, że na skutek kilku nieszczęśliwych wypadków chłopczyk staje się jedynym spadkobiercą tytułu hrabiowskiego należącego do jego dziadka ze strony ojca. Aby objąć dziedzictwo musi udać się do Anglii i zamieszkać z dziadkiem - starym, zgorzkniałym, schorowanym arystokratą. Sytuację komplikuje fakt, że dziadek nienawidzi matki chłopca, uważa, że podstępem wdarła się do szlacheckiej rodziny i zabrania jej przekroczenia progu swojego domu - ma ona zamieszkać w niewielkim domku w sąsiedztwie  hrabiowskiego zamku a synek będzie ją mógł odwiedzać.
Mały chłopiec, swoją dobrocią, miłością i szlachetnością szybko podbija serca zamkowej służby i okolicznych dzierżawców, a i stary hrabia nie potrafi się oprzeć jego urokowi...

Bohaterką "Małej księżniczki" jest siedmioletnia Sara Crewe, umieszczona przez ojca w londyńskiej pensji dla dziewcząt kierowanej przez pannę Marię Minchin. Panna Minchin wiedząc, że kapitan Ralf Crewe jest człowiekiem szalenie bogatym traktuje małą Sarę z  niezwykłą pobłażliwością i spełnia wszystkie jej zachcianki. Kiedy Sara kończy 11 lat okazuje się, że ojciec dziewczynki umarł a majątek przepadł - dziewczynka  z dnia na dzień zostaje zdegradowana do roli służącej, musi ciężko pracować na swoje utrzymanie, mieszka w nędznej izdebce na poddaszu i bardzo często chodzi głodna i przemarznięta. Jednak Sara nie załamuje się tak drastyczną odmianą swojego losu w czym pomaga jej bogata wyobraźnia oraz przyjaciółki: pensjonarki - Ermengarda i Lotka, służąca Rózia a także oswojony szczur Melchizedek.

Jednak najpopularniejszą książką tej autorki jest chyba "Tajemniczy ogród", a to za sprawą nastrojowej ekranizacji z 1993 roku, którą reżyserowała Agnieszka Holland a także z tego powodu, że jest to lektura szkolna...

Mary Lennox to urodzona i wychowana w Indiach 10-latka, której rodzice umierają w czasie epidemii. Dziewczynka zostaje wysłana do Anglii, gdzie ma zamieszkać w domu nieznanego jej wuja. Jak się okazuje krewny większość czasu spędza w podróżach i dziewczynka przebywa praktycznie sama w wielkim domu. Rozpieszczona i samolubna Mary musi się przyzwyczaić do zwyczajów panujących w starym domu. Idzie jej to z trudem, ale wszystko się zmienia kiedy zaprzyjaźnia się z wiejskim chłopcem Dickiem oraz dokonuje dwóch niesamowitych odkryć - pierwsze z nich to zaniedbany, ogrodzony wysokim murem różany ogród a drugim jest jej kuzyn Colin, chory chłopiec zamknięty w jednym z licznych pokojów ogromnego domu. 
Mary, Dick i Colin, już we trójkę przeżywają niezapomniane lato w tajemniczym ogrodzie...

Bohaterami tych książek są dzieci, które muszą stawić czoła poważnym problemom, pod ciężarem których zdarza sie polec dorosłym. Jednak Cedryk, Sara i Mary nie poddają się, zwyciężają przeciwności i mają przy tym zbawienny wpływ na swoje otoczenie. Cedryk i Sara to wręcz anioły w postaci dzieci, bohaterowie bez wad i co tu dużo mówić mało rzeczywiści. Oczywiście czytając o spotykających ich nieszczęściach płakałam rzewnymi łzami (szczególnie nad Sarą) i nie było ważne, że doskonale wiem jak się książka skończy. Mój egzemplarz "Małej księżniczki" wchłonął tyle łez, że wyglądał jak podtopiony...
Zupełnie inaczej ma się sprawa z Mary Lennox - początkowo to taki, używając dosadnego określenia,  "rozwydrzony bachor". Jak się jednak czytelnik może przekonać Mary jest mądrą i wrażliwą dziewczynką, wystarczyło tylko trochę uwagi, którą poświeciła jej Marta, jedna ze służących, która mając kilkoro młodszego rodzeństwa potrafiła trafić do bardzo samotnego i nieszczęśliwego w gruncie rzeczy dziecka. I własnie Mary, ze swoimi wadami i nawykami jest bohaterką na wskroś prawdziwą, z którą młody czytelnik może się identyfikować.

Ale jakby nie było - te trzy powieści Francis Hodgson Burnett to żelazny repertuar dla dzieciaków w wieku 8-12 lat. 
A i dla tych starszych też;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Drewniany różaniec - Natalia Rolleczek


Czternastoletnia Natalia trafia do prowincjonalnego sierocińca prowadzonego przez siostry felicjanki. Czeka ją tu głód, chłód i praca ponad siły. Dzieli swój ponury los z kilkudziesięcioma dziewczynkami w różnym wieku i tak jak one szybko uczy się zdobywać jedzenie, którego ciągle brakuje, i walczyć o ścierkę i szczotkę, niezbędne do wykonania prac porządkowych wyznaczonych przez opiekunki. Na krnąbrne i nieposłuszne  sieroty spadają kary: dodatkowe obowiązki albo razy linijką lub drewnianym różańcem. Natalia za brak pokory niemal od razu zostaje obarczona zadaniem sprzątania kościoła; to robota ponad jej siły. Zrozpaczona dziewczynka posuwa się do desperackiego kroku, aby uniknąć tej harówki.
Nigdy chyba nie przestanie mnie dziwić to, jak rozmaicie można odbierać tę samą książkę zależnie od wieku, nastroju czy wręcz pory roku. Jako nastolatek czytałem Drewniany różaniec przede wszystkim jako opowieść o hipokryzji i obłudzie. Zakonnice głodziły, biły i poniżały swoje wychowanki, a równocześnie z ich ust sypały się religijne frazesy. Idealnie korespondowało to z moją rodzącą się wówczas niechęcią do instytucji Kościoła. Tymczasem teraz prawie nic nie zostało z tego młodzieńczego oburzenia. Powieść Natalii Rolleczek uznałem przede wszystkim za doskonały portret zamkniętego światka, zbiorowości, w której trwa stała walka: zakonnice rywalizują między sobą, te „lepsze”, chórowe, pogardzają tymi „gorszymi”, konwerskami, które nie wniosły do zakonu posagu i skazane są na wykonywanie podrzędnych prac. Siostry chórowe mają swoje ambicje, każda chce się okazać lepsza od drugiej. Dziewczęta walczą zarówno z tyranią opiekunek, jak i między sobą: o chleb, o drobne przywileje, o chwilę wytchnienia. Poznajemy sierociniec z perspektywy Natalii, która pozbywszy się harówki przy sprzątaniu kościoła, włączyła się aktywniej w życie koleżanek. Odmalowuje sylwetki sierot, pokazując, jak różne reprezentują typy charakteru i jak różne przyjęły metody radzenia sobie z codziennością. Zauważa też różnice między siostrami: tymi zimnymi i wyniosłymi i tymi, które – same zamknięte w klasztorze wbrew własnym skłonnościom – starały się dać podopiecznym nieco ciepła i poczucia bezpieczeństwa.
Ważnym elementem nowego wydania Drewnianego różańca jest wywiad z autorką, dzięki któremu poznajemy jej biografię, początki pisarskie, reakcje otoczenia na powieść rychło zakwalifikowaną jako antykościelna. Warto przypomnieć bowiem, że pierwsze wydanie książki wyszło w 1953 roku, u szczytu polskiego stalinizmu i nagonki na Kościół. W rozmowie z Piotrem Mareckim Natalia Rolleczek odżegnuje się jednak od przypisywania Drewnianemu różańcowi charakteru propagandowego, uznając go raczej za sposób na uporanie się z upokarzającymi wspomnieniami z dzieciństwa.
Z własnego przykładu wiem, że tę książkę można odbierać rozmaicie. Kto będzie chciał, uczyni z niej manifest antyklerykalizmu, ale docenią ją też bez wątpienia miłośnicy porządnej prozy obyczajowej z celnymi obserwacjami psychologicznymi. Jak na niemal sześćdziesięciolatkę powieść Natalii Rolleczek trzyma się doskonale i zachęcam do wyrobienia sobie o niej własnej opinii.

Natalia Rolleczek, Drewniany różaniec, Korporacja Ha!art 2009 (wydanie siódme poprawione)