czwartek, 19 czerwca 2014

Sejdżio i jej bobry - Grey Owl


wydanie z 1984r.

Sejdżio i jej bobry”, wydane również jako „Przygody Sajo i małych bobrów”, autorstwa Grey Owl / Szarej Sowy (1888-1938), to opowieść o jedenastoletniej Indiance i jej czternastoletnim bracie Szejpianie.  
Pewnego razu, ojciec ich; Wielkie Pióro, ratuje życie parze młodych bobrów. Wiedząc, że same nie przeżyją, zabiera je do domu. Dzieci są zachwycone i pięknie się nimi opiekują, mając przy tym dużo uciechy i zabawy. Szczęście rodziny przerywa wizyta białego handlarza, któremu Wielkie Pióro jest sporo winien. Nie będąc w stanie samodzielnie zabezpieczyć rodziny na zimę, Indianin zgadza się wymienić jednego z boberków na jedzenie.
Dzieci są nieszczęśliwe, szczególnie mała Sejdżio. Pewnego dnia, gdy ojca nie ma w domu, postanawiają wyruszyć na wyprawę, której celem jest spotkanie z handlarzem i wykupienie wywiezionego przezeń bobra. Droga jest długa i niebezpieczna, ale szczęśliwie dzieci spotykają niej dobrych ludzi, którzy okazują im wiele serca.

wydanie z 1946r.

Sejdżio i jej bobry” to nie tylko przepiękna powieść przygodowa o przyjaźni człowieka ze zwierzęciem, ale i o ludziach w ogóle. Jej akcja rozgrywa się w Kanadzie, gdzieś na początku XX wieku.  Autor kochał przyrodę i kochał ludzi. Cenił zarówno Indian, jak i Białych, i daje się to odczuć na kartach tej powieści. Szczególnie dużo miejsca poświęcone jest tu naturze, głównie oczywiście bobrom. Grey Owl spędził wiele lat w kanadyjskiej puszczy i poznał zwyczaje tych zwierząt. Książka, oprócz więc rozrywki, edukuje. Szczegółowym opisom życia bobrów (i nie tylko) towarzyszą ilustracje autora, które - jak sam zapowiada w przedmowie - mają cel nie dekoracyjny, lecz lepiej zobrazować to, co starał się wyrazić słowami.  
 
wydanie z 1957r.

Powieść „Sejdżio i jej bobry”, to taka trochę krzyżówka „Domku na prerii” z powieściami Coopera i Curwooda oraz „Kocią mamą” Buyno-Arctowej. Ta „Kocia mama”, to ze względu na przyjaźń i absolutne oddanie małej dziewczynki jej pupilom oraz idylliczny, sielankowy obraz polskiej wsi u Buyno-Arctowej oraz kanadyjskiej puszczy, wraz z tradycyjnym życiem jej tubylczych mieszkańców, u Szarej Sowy.

Książka ta była niegdyś wielokrotnie wydawana, ostatnio w 2008 roku, pod zmienionym tytułem „Przygody Sajo i małych bobrów”, także jest dość łatwo dostępna. Mimo to, wydaje mi się, że wśród pokolenia 30 w dół, nie jest specjalnie znana. A szkoda, bo myślę, że warto !


wydanie z 2008r.
„Sejdżio i jej bobry”, Grey Owl / Szara Sowa 
J.Przeworski 1938, 1939
Wydawnictwo F. Pieczątkowski i Spółka, 1946
Nasza Księgarnia 1957, 1984, 1989
Cypniew 1997
Spółdzielnia Pracy 2008 (jako „Przygody Sajo i małych bobrów”)

sobota, 14 czerwca 2014

Klasyka Pięknie Wydana - Klasyka w Nowych Szatach (Wydawnictwo Media Rodzina)

Seria "Klasyka w Nowych Szatach" jest bardzo ważna - w moim odczuciu. I nie chodzi tylko o ładną oprawę graficzną, ale o nowe przekłady baśni, m.in. Andersena i braci Grimm. Czemu to takie istotne, zapytacie, przecież to chyba najczęściej wydawane u nas baśnie?

Weźmy braci Grimm - ich baśnie od dawna przecież funkcjonują w polskim tłumaczeniu, w miliardach tłumaczeń, w zbiorach i pojedynczo, do wyboru, do koloru. Do tej pory jednak ukazywały się w wersjach okrojonych, ze zmienionymi fragmentami lub zakończeniami, by usunąć sceny drastyczne, wersjach tłumaczonych "pod dzieci", a co najgorsze, także w wersjach tłumaczonych z języka trzeciego (nietrudno się domyślić, ile wtedy zostaje w przekładzie z języka rzeczywistego autora - niechlubnym przykładem jest wydanie: Bracia Grimm. Wszystkie baśnie i legendy Wydawnictwa REA z 2012 r., które zostalo przetłumaczone na podstawie wydania rosyjskiego, o czym wydawnictwo wolało nigdzie nie wspominać*).
W serii Klasyka w Nowych Szatach tłumaczenia podjęła się Eliza Pieciul-Karmińska, o jej zmaganiach z zadaniem możecie poczytać TU. Jak twierdzi wydawnictwo: "Dzięki jej tłumaczeniu zachowującemu równowagę między wiernością oryginałowi i tradycją (związaną z poprzednimi wydaniami) możemy po raz pierwszy zapoznać się z baśniami wolnymi od nachalnego dydaktyzmu i odartymi z patyny czasu."

Wydano najpierw tom z wyborem 50 baśni pt. Baśnie braci Grimm, ilustrowany przez czeskiego ilustratora Adolfa Borna:


A następnie, dwutomowe Baśnie dla dzieci i dla domu, z klasycznymi rysunkami niemieckiego ilustratora Ottona Ubbelohde, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Jest to pełen przekład tzw. wielkiego wydania baśni braci Grimm, które ukazało się w 1857 r. pod tytułem „Kinder- und Hausmärchen".



Także baśnie Andersena mają w Polsce długą historię wydawniczą - po raz pierwszy ukazały się u nas już w 1852 r. Od tego czasu publikowano je mnóstwo razy, ale były to niemal wyłącznie tłumaczenia z języka trzeciego, przede wszystkim z niemieckiego. Dopiero w 2005 r. w omawianej serii ukazało się pierwsze bezpośrednie tłumaczenie zbioru baśni z języka duńskiego, dokonane przez Bogusławę Sochańską. Podobnie jak w przypadku braci Grimm, ukazały się dwie publikacje - pełne trzytomowe wydanie oraz wybór baśni.

Wydanie wybiórcze, zatytułowane Córka króla moczarów i inne baśnie, zawiera 19 baśni i zostało zilustrowane przez Aleksandrę Kucharską-Cybuch:



Wydanie trzytomowe (Andersen, Baśnie i opowieści), w twardej oprawie i pudełku, zawiera wszystkie 164 baśnie i opowieści Andersena, a ilustrowane jest wycinankami tworzonymi przez samego pisarza. Bardzo podoba mi się oprawa graficzna, która nie wskazuje jednoznacznie na odbiorcę dziecięcego:



W ramach serii wydano również:

Wybór baśni rosyjskich pt. Czarna kura, z przepięknymi ilustracjami Giennadija Spirina:



Księgę dżungli w nowym tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego** i z ilustracjami Józefa Wilkonia - z dwoma wersjami okładki:



Bajki La Fontaine'a - wybór kilkudziesięciu utworów w tradycyjnych tłumaczeniach - ilustrowane przez Adolfa Borna:



Śpiewającą lipkę, czyli bajki Słowian zachodnich - 62 utwory z ziem: polskich, czeskich, łużyckich i słowackich, w tłumaczeniu Ligii Jasnoszowej, ilustrowane przez Helenę Zmatlíkovą:



Dwa tomy greckich mitów w wersji dla młodych czytelników: Najpiękniejsze mity greckie i Najciekawsze mity greckie, opowiedziane przez Dimitra Inkiowa i zabawnie zilustrowane przez Wifrieda Gebharda:

  
 
Opowieść wigilijną w nowym tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego, z ilustracjami
Aleksandry Kucharskiej-Cybuch:

 


Dziadka do Orzechów i Króla Myszy E.T.A. Hoffmanna w nowym, wiernym przekładzie Elizy Pieciul-Karmińskiej,z ilustracjami Aleksandry Kucharskiej-Cybuch:



Wyspę skarbów Stevensona, również w nowym uwspółcześnionym przekładzie Andrzeja Polkowskiego**, przepięknie zilustrowaną przez sławnego Włocha Roberta Innocentiego:



Pinokia Collodiego w nowym przekładzie Jarosława Mikołajewskiego, z ilustracjami Roberta Innocentiego (i przyznam, że jak nigdy nie lubiłam historii pajacyka, tak zamierzam ją nabyć dla ilustracji właśnie):


Strona internetowa serii, z której czerpałam informacje,  znajduje się TU.


*Więcej o tym wydaniu TU.
** Klasyczny przekład Józefa Birkenmajera pochodzi jeszcze sprzed II wojny światowej.

piątek, 13 czerwca 2014

Seria o Annie balerinie, Justusa Pfaue


Dziś chciałabym zaprezentować bardziej współczesną opowieść. Trylogia „Anna – zaczyna się nowe życie”, „Anna balerina” i „Brawo, Anno !” powstała w latach 1987-1989 i jej akcja rozgrywa się mniej więcej w tym samym czasie.
Główną bohaterką jest około czternastoletnia (początkowo) Anna, uczennica szkoły baletowej w Monachium; bardzo utalentowana, chwalona przez nauczycieli, z perspektywami na piękną karierę. Plany niweczy groźny wypadek samochodowy, spowodowany przez lekkomyślnego brata. W jego wyniku Ania może zostać sparaliżowana do końca życia. Dziewczynka zamyka się w sobie, nie wierzy, że będzie mogła kiedykolwiek chodzić. Dopiero poznany w szpitalu rówieśnik Rainer wyciąga ją z tego stanu i zmusza do walki o siebie. Okazuje się, że nie jest tak źle i dziewczynka zaczyna chodzić. Pragnie też wrócić do tańca. Stopniowo dochodzi do formy, startuje nawet w prestiżowym konkursie. Drugim wątkiem jest życie rodzinne Anny i pierwsze perypetie sercowe.W kolejnych tomach, starsza nieco Ania wyjeżdża na studia i podejmuje pierwszą pracę.

Książki czyta się bardzo dobrze, szczególnie pierwszą część. Pozwalają wniknąć w świat tancerzy klasycznych, uczestniczyć w ich treningach, konkursach. Jeżeli któraś kiedyś marzyła o byciu baletnicą/łyżwiarką/gimnastyczką, to jest to pozycja dla niej. Dodatkowo, ważnym atutem jest przesłanie tej książki – trzeba walczyć do końca, nie poddawać się przeciwnościom. Nawet, jak jest źle, należy znaleźć coś pozytywnego i wykorzystać to najlepiej, jak się da (tu ważna jest postać Rainera).
Nie wiem, na ile możliwy jest powrót do tak dobrej formy po tak groźnym wypadku, ale nie to jest tu najważniejsze. Poza tym, to jest to jeszcze zwykła, ciepła opowieść o nastolatkach, ich kłopotach w domu, szkole, pierwszych zauroczeniach itp.


Autorem trylogii jest Justus Pfaue, niemiecki pisarz i scenarzysta, tworzący dla dzieci i młodzieży. Wiele z jego utworów zostało zekranizowanych (w formie filmów i seriali). Niektóre z nich pokazywała „w dawnych czasach” polska telewizja; w tym opowieść o Annie.


Justus Pfaue, Wydawnictwo Iskry 1993
1) Anna – zaczyna się nowe życie, 
2) Anna balerina, 
3) Brawo, Anno ! 

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Córka kapitana okrętu - Irena Szczepańska

Graf 1992
   „Córka kapitana okrętuIreny Szczepańskiej opowiada historię szesnastoletniej Benity Rizzo. Dziewczynka wychowywana jest przez ciotkę, gdyż matka zmarła przy jej narodzinach, a ojciec dowiedziawszy się o tym, rozczarowany dodatkowo, że nowo narodzone dziecko nie jest upragnionym synem, wyruszył na morze.
   Benitka jest raczej chłopczycą; dorasta w Sycylijskim raju, radośnie spędza czas na powietrzu, na grach i zabawach z rówieśnikami. Jej najbliższym przyjacielem jest nieco starszy Nino. Fascynuje ją z kolei jego przyjaciel; Jurek z Polski (matka Benity była Polką, a ciotka która ją chowa, to jej siostra i wychowuje ją w duchu patriotycznym).
   Dziewczynka dorasta; coraz więcej rozumie i tęskni za nieznanym ojcem. Gdy ciotka niespodziewanie umiera, Tita nie bardzo ma co ze sobą zrobić. Z pomocą Nina i Jurka, w przebraniu chłopca chowa się na statku, dowodzonym przez ojca. Ujawnia się dopiero na pełnym morzu, gdzie nie ma już innego wyjścia, jak zatrzymać ją i zagonić do pracy. Podczas długiego rejsu, Benita – a właściwie teraz Benito – pnie się stopniowo w hierarchii okrętowej, aż dociera do samego ojca…


1938 rok
   Irena Szczepańska (1908-1964) była pisarką całkiem popularną w okresie około wojennym. Dziś ciężko jest określić ile książek faktycznie napisała, ale ich wykaz w katalogu Biblioteki Narodowej stale się powiększa. Obecnie, względnie możliwe do zdobycia są trzy-cztery pozycje, wśród których najłatwiejsza, właśnie „Córka kapitana okrętu”.

    Książeczka ta, momentami naiwna, jest łatwa i przyjemna w odbiorze, a dodatkowo pozwala liznąć trochę geografii, historii sztuki, a nawet nauk społecznych. Wspólnie z bohaterami zwiedzamy Port Said i Bombaj, podziwiamy iskrzące się niezwykle nocą Morze Czerwone, ale i obserwujemy niesamowite rozwarstwienie społeczne; zarówno na samym statku, jak i podczas zwiedzania przez czwórkę głównych bohaterów (do Tity, Nina i Jurka, dołącza jeszcze przystojny, uwodzicielski Mario) kolejnych miast.

   Mnie opowieść tę podsunęła przed laty mama, która sama czytała ją jako dorastająca dziewczyna. Ja po dziś dzień lubię po nią co jakiś czas sięgnąć i chociaż przekartkować. Przetrwała już tyle lat (pierwsze wydanie pochodzi z 1938 roku), iż choć pewna obaw (obserwując po jakie pozycje sięga młodzież dziś), mam nadzieję, że nie zniknie w odmętach.

Irena Szczepańska, „Córka kapitana okrętu” 
- Księgarnia Powszechna, Kraków 1938 
- Iskry, Warszawa 1958 
- Oficyna Wydawnicza Graf, Gdańsk 1992 (seria „dziewczęca”) 
- Prowincjonalna Oficyna Wydawnicza Exar, Bochnia-Kraków 1992 (seria: Biblioteka Przedwojennego Nastolatka) 
- Wydawnictwo Prószyński i Spółka, Łódź 1998 (seria: Klasyka dziecięca) 

1958 rok

Exar 1992

1998 rok

środa, 4 czerwca 2014

Bullerbyn dziesięć lat później (Kerstin i ja - Astrid Lindgren)

Takie właśnie miałam wrażenie, czytając "Kerstin i ja", powieść o szesnastoletnich siostrach bliźniaczkach. Nie, rzecz nie dzieje się w Bullerbyn, ani fabuła nie jest w żaden sposób powiązana z najsłynniejszą powieścią Astrid Lindgren. Ale o ile w "Dzieciach z Bullerbyn" mieliśmy wizję idealnego dzieciństwa na szwedzkiej wsi, tak w "Kerstin i ja" napotykamy się na niemal utopijny obraz młodości na - a jakżeby inaczej - szwedzkiej wsi.

Szesnastoletnie Kerstin i Barbro (to narratorka) od dzieciństwa słuchały opowiadań swojego ojca o ukochanej wsi jego dzieciństwa - Lillhamra - i rodzinnym majątku. Wspomnienia te mają dla nich urok cudownej baśni, nic więc dziwnego, że reagują entuzjastycznie, kiedy ojciec, wojskowy, po przejściu na emeryturę wpada na pomysł, by opuścić garnizonowe miasteczko i powrócić do Lillhamra. Bliźniaczki bez żalu porzucają szkołę - jako że nauka nie była nigdy ich powołaniem i ciągnęły dotąd na marnych trójczynach - na co ich rodzice wyrażają zgodę. (To nieco kontrowersyjny wątek, ale z drugiej strony - czy naprawdę wszystkim niezbędna jest długa edukacja? Nie każdy musi kończyć studia, nawet teraz. A z pewnością w latach 40. XX wieku, kiedy toczy się akcja powieści, wyższe wykształcenie nie było dla większości kobiet celem życia.)
Majątek w Lillhamra przez ostatnie lata radośnie popadał w ruinę i wymaga teraz wytężonej pracy oraz sporych nakładów finansowych, ale nic nie wydaje się straszne naszej dziarskiej rodzince. Kerstin i Barbro od pracy nie stronią, choć jak każde normalne nastolatki, chętnie by sobie czasem zrobiły wolne. Zajęć jest dużo, wstawać trzeba o świcie, od harówki na rękach robią się bąble, mięśnie bolą - no, nie jest łatwo, ale za to jaka satysfakcja! Nie samą pracą człowiek żyje, bohaterki mają też czas na zabawę - zaprzyjaźniają się z bogatymi panienkami z pobliskiego dworku (te pracować nie muszą i traktują zajęcia bliźniaczek jako rodzaj wyrafinowanej rozrywki), a i miłość ich nie ominie.

Sympatycznie mi się czytało tę niedługą powieść, chociaż jest, przyznaję, (nie)znośnie utopijna i nie należy spodziewać się po niej żadnych zwrotów akcji. To taki słodki obrazek radosnej młodości, aż by człowiek chciał mieć znów 16 lat...

Wzdrygnięcia, bardzo potężnego, dostarczyła mi za to redakcja tekstu (nie podejrzewałam Naszej Księgarni o takie niedociągnięcia). Pomijam już niezgrabności przekładu, które się w kilku miejscach pojawiły, ale jestem uczulona na słowo "perfuma". Może to miało być takie fantazyjne podkreślenie, że cała historia jest staroświecka (bo nie wiem, jak inaczej sobie to wytłumaczyć, a jeszcze w starych tekstach można tę liczbę pojedynczą spotkać), ale - litości! Jeśli powieść trafi do odbiorczyń w wieku bohaterek, to one sobie jeszcze tę nieszczęsną "perfumę" utrwalą...

Astrid Lindgren, Kerstin i ja, Nasza Księgarnia 2010

niedziela, 1 czerwca 2014

Seria "Domek na prerii", Laury Ingalls Wilder

najpopularniejsze wydanie
Na początek chciałabym zaprezentować jedne z najukochańszych książek mojego późnego dzieciństwa / wczesnej młodości – cykl „Domek na preriiLaury Ingalls Wilder.

Większość osób w wieku 30+, zapewne kojarzy choć serial Michaela Landona (zresztą równie mocno przeze mnie kochany). Powstał on jednak wiele lat później i w zasadzie, nie w oparciu, a raczej inspirowany książkami Wilder.

Na cykl "Domek" składa się – zależnie, jak liczyć – od 8 do 12 książek. Oprócz nich, Wilder żadnych innych nie stworzyła. Pisała jednak liczne artykuły, listy itp., które współcześnie wydano w postaci książkowej (można o nich poczytać na Wikipedii).

W naszym kraju „Domki” ukazały się prawdopodobnie tylko raz (i to nie wszystkie), nakładem „Naszej Księgarni” (tom 1) oraz „Agencji Kris” (tomy 2-9). Współcześnie, można je zdobyć od czasu do czasu na Allegro, gdzie cieszą się dużym zainteresowaniem. Wersje anglojęzyczne (i inne) z kolei można zakupić w zagranicznych księgarniach oraz przez polskie serwisy i księgarnie, świadczące usługi z zakresu zakupów zagranicą.

W swoich macierzystych Stanach Zjednoczonych, zarówno cykl, jak i sama postać Laury Ingalls Wilder, są wciąż bardzo popularne. Cały czas wydawane są jego nowe edycje (w tym, skrócone wersje obrazkowe) oraz kolejne biografie zarówno Laury, jak i pozostałych członków rodziny. Dodatkowo, od lat 90 (XX wieku) po chwilę obecną, ukazują się książeczki utrzymane w podobnym klimacie, o jej córce Rose (również pisarce), matce, babci, prababci itp. Kiedyś pewnie i o nich napiszę, ale póki co, odsyłam tutaj. W oryginale, są do zdobycia tam, gdzie pierwsze „Domki”.

Laura, w wieku ok. 70 lat
Laura Ingalls Wilder urodziła się w 1867 roku, między miasteczkami Pepin i Lund, w stanie Wisconsin. W dzieciństwie często zmieniała miejsce zamieszkania. O tych podróżach opowiedziała później w swoich książkach. Nie są one jednak autobiografią w ścisłym tego słowa znaczeniu. Autorka pominęła niektóre zdarzenia, inne umiejscowiła w innym miejscu, czy czasie, czasem zmieniała kolejność, a niekiedy imiona postaci (głównie, tych mniej sympatycznych). Niektórzy bohaterowie są wymyśleni, inni stanowią kompilację kilku osób, z którymi się zetknęła (np. Nellie Oleson). Tym, którzy po lekturze książek, chcieliby dowiedzieć się, jak było naprawdę, polecam którąś z współcześnie wydanych biografii.
Gdy miała około 60 lat, na przełomie lat 20 i 30 XX wieku, Laura zrozumiała, jak ciekawe życie wiodła i chcąc opowiedzieć ówczesnym dzieciom o czasach, w których żyła i o swojej rodzinie, zaczęła o nich pisać. Dotychczas nie wydana autobiografia „Pioneer Girl”, dostępna jedynie w niektórych amerykańskich bibliotekach, mająca się jednak ukazać, prawdopodobnie jeszcze w tym roku, stała się ostatecznie zalążkiem całej serii. Na kilkudziesięciu stronach początkująca pisarka opowiedziała to, co po obróbce ostatecznie wydane zostało w ośmiu tomach.
okładka pierwszego wydania

Wszystko zaczyna się od „Małego domku w Wielkich Lasach”, wydanego po raz pierwszy w 1932 roku, gdzie czytelnik poznaje sześcioletnią Laurę i jej rodzinę. Książka różni się stylem od kolejnych. Z racji bardzo młodego wieku w okresie, który opisuje, Laura nie mogła szczegółowo pamiętać wydarzeń. Opowiada więc bardziej o ówczesnym świecie, sposobie życia, historyjkach swojego taty (nazywanego Pa), o przygotowaniach do zimy, świniobiciu, zimowych wieczorach, gdy tata grał dla nich na skrzypcach, o potańcówce u dziadków. Dla mnie jest to jedna z ulubionych części cyklu, właśnie za niezwykły klimat, atmosferę, pełne spokoju, rodzinnego ciepłe i miłości.
Jako drugi, w 1933, ukazał się „Mały farmer” (w Polsce, wydany między „Nad brzegami Srebrnego Jeziora” a „Długą zimą”), opowiadający o nieco ponad roku z życia Almanza Wildera, przyszłego męża Laury. Pojawiają się zupełnie nowi bohaterowie. Akcja rozgrywa się na terenie stanu Nowy Jork. Rodzina Wilderów jest znacznie zamożniejsza, niż Ingallsowie. Podobnie jednak, jak u nich, każdy ma swoje obowiązki. Dzieci wstają wcześnie; dziewczynki pomagają w domu, a chłopcy w gospodarstwie. Czasami są niegrzeczni, ale podobnie, jak Ingallsowie, bardzo się kochają i zawsze stają po swojej stronie. W książce utrzymany jest klimat pierwszego tomu.
jedno z nowszych wydań
Kolejne części - „Domek na prerii” (1935), „Nad Śliwkowym Strumieniem” (1937), „Nad brzegami Srebrnego Jeziora” (1939), „Długa zima” (1940), „Miasteczko na prerii” (1941) i „Szczęśliwe lata” (1943) – opowiadają już o życiu Laury, do którego w „Długiej zimie” wkracza młody Almanzo.
Z każdym kolejnym tomem widać, że autorka pamięta więcej faktów. Coraz dojrzalsza staje się i jej bohaterka. Mniej więcej od „Srebrnego Jeziora” przestaje być beztroską, figlarną małą dziewczynką. Staje się bardziej odpowiedzialna, świadoma trudów życia. W „Długiej zimie”, opowiadającej o bardzo srogiej zimie 1880/1881, razem z matką i ojcem niecierpliwie oczekuje na przyjazd do miasteczka pociągu z dostawami, martwi się o brak drwa na opał, a w jej życiu pojawia się i pierwsze zauroczenie. Uczucie rozwija się w „Miasteczku”, a kwitnie w „Szczęśliwych latach”, które kończą się ślubem Laury i Almanza.

 Na tym pierwotnie zakończyła się i seria pod wspólnym tytułem „Domek”. Jednak po śmierci autorki (w 1957 roku), wydano jej dziennik z podróży, którą odbyła jako młoda żona z Almanzem i córką Rose do Mansfield, w stanie Missouri. Utwór, zatytułowany „On the Way Home” (1962) nie został nigdy wydany w Polsce; stanowi szczegółowy opis drogi i towarzyszących jej perypetii (niekiedy bardzo poważnych, jak zagubienie pieniędzy, które były przeznaczone na zakup farmy).
Jakiś czas później, po śmierci Rose, wśród jej dokumentów znaleziono rękopis „Pierwszych czterech lat”; książki, którą Laura napisała prawdopodobnie z myślą o starszych czytelnikach, ale ostatecznie nie zdecydowała się wydać. Ukazała się ona drukiem w roku 1971. Opisuje pierwsze cztery lata małżeństwa Laury i Almanza. Ciężkie lata, spędzone na farmie, pełne przeciwności, walki z kolejnymi trudnościami, stawianymi przez los, ale i radości z narodzin pierwszego (i ostatecznie jedynego – drugie, zmarło) dziecka. Książka jest inna w odbiorze. Bardziej ponura, nie tak idylliczna, jak wcześniejsze. Inny jest też styl autorki. Być może powstawała już po śmierci męża, w czasie dla Laury trudnym, co wpłynęło na jej język. Drugi, bardziej prawdopodobny, powód jest jednak taki, że wcześniejsze utwory były przez Laurę mocniej dopracowane, poprawiane i przeredagowywane na sugestię zarówno wydawcy, jak i Rose, która sama miała wówczas już spore doświadczenie pisarskie. „Pierwszych czterech lat” nie miał już kto poprawić. Z szacunku dla Laury i jej dokonań, postanowiono niczego nie zmieniać i wydać książkę „w stanie surowym”.
W roku 1974, w zbiorze zatytułowanym „West from Home”, wydane zostały listy, które Laura pisała do domu, gdy w 1915 roku odwiedzała Rose w San Francisco. Ukazują one zupełnie nowy, dynamicznie rozwijający się świat i duże miasto (w odróżnieniu od sennych miasteczek na Zachodzie). Szczególnie ciekawe jest to, że przedstawiają one ten świat bezpośrednio z punktu widzenia samej Laury, dla której przecież była to nowość, pełna nowinek technicznych. Pomyślcie tylko, po latach spędzonych na podróżach krytym wozem, dożyła czasów, kiedy pociąg nie jest już niczym szczególnym, a za to pojawiają się samochody, samoloty, radio.
Jako ostatni, wiele lat później, bo dopiero w 2006, ukazał się dziennik Laury z podróży (samochodem !) do Dakoty, którą odbyła z mężem w 1931 roku i podczas której zaczęła zbierać materiały do książek. Jest to w zasadzie zbiór notatek i spostrzeżeń, jaki poczyniła. Pojawiają się informacje o pogodzie, cenach itp. Zatytułowane „The Road Back”, stanowią część zbioru „A Little House Traveler” (wraz z „On the Way Home” i „West from Home”). „The Road Back”, choć momentami odrobinę monotonne, jest cenną kroniką - opisem tamtego świata.

Na tym cykl „Domek” się kończy. Ja już ostrzę sobie zęby na „Pioneer Girl”. Od kilku lat mówi się o jej wydaniu i mam nadzieję, że wreszcie to dojdzie do skutku. Recenzje nigdy nie były moją ulubioną formą, ale liczę, że udało mi się zachęcić choć kilka osób do sięgnięcia po te niezwykłe, pełne ciepła powiastki, bo naprawdę warto. Szczególnie osoby, które lubią książki w stylu „Ani z Zielonego Wzgórza”, na pewno nie będą rozczarowane.

1. Mały domek w Wielkich Lasach (Little House in the Big Woods), Nasza Księgarnia 1990
2. Domek na prerii (Little House on the Prairie; w polskich wydaniach błędnie podane Little Hous and the Prairie), Agencja Kris 1992 i 1996
3. Nad Śliwkowym Strumieniem (On the Banks of Plum Creek), Agencja Kris 1993
4. Nad brzegami Srebrnego Jeziora (By the Shores of Silver Lake), Agencja Kris 1993
5. Mały farmer (Farmer Boy), Agencja Kris 1994
6. Długa zima (The Long Winter), Agencja Kris 1994
7. Miasteczko na prerii (Little Town on the Prairie), Agencja Kris 1994
8. Szczęśliwe lata (These Happy Golden Years), Agencja Kris 1995
9. Pierwsze cztery lata (The First Four Years), Agencja Kris 1995  
10. On the Way Home – nie wydane w Polsce  
11. West from Home – nie wydane w Polsce
12. The Road Back (A Little House Traveler) – nie wydane w Polsce
                             





wydanie z 1992 roku
wydanie z 1996 roku